niedziela, 29 marca 2015

Zawód miłosny - Jim Beam + cola (Krótka historia kolejnej puszki)

Zapewne żniwo dzisiejszego dnia będę odczuwał do wtorku. Oj głupi ja, głupi. Harówka w ogrodzie, dobra rzecz, ale rok minął do feralnego "wypadku" a kostka i stawy, nadal nie sprawne - aż wkurwiające... Ale raczej ckliwe użalanie się nad sobą Was nie interesuje.

Otóż, aby być fair sam ze sobą, to przy okazji niedzielnych zakupów dopełniłem całości. Z myślą o tym miejscu zakupiłem kolejną, a zarazem ostatnią puszkę - Jim Beam + Cola, którą z resztą w tym momencie konsumuję. 

Co, jak i dlaczego?
Nazwa Jim Beam + Cola (importowany - czuję się jeszcze bardziej usatysfakcjonowany, że to właśnie dla mnie ktoś narobił sobie tyle zachodu)
Pojemność:  330ml
Cena: ok 7 zł
Alkohol: 4,6% (obj.) - tutaj niestety pierwszy raz skojarzyło mi się z niechybnym Royal'em.
Skład: Cola (podany pełny skład - jest i cofeina) - 89,7% + Bourbon Whiskey Jim Beam (10,3%).
I niestety - nie jest to ten sam smak, który pamiętałem. Może jestem za bardzo subiektywny, z tego względu, że ostatnie puszkowane wspomnienie chciałbym wyprzeć z pamięci. Po pierwszym łyku niestety przypomniał mi się Royal.
Akcent JB jest wyczuwalny, wzbogacony jakimś sztucznym aromatem. Jakość Coli jest niska - zupełnie inna niż w JD i do tego ten voltaż, wołający o pomstę do nieba. Rodzi się pytanie w głowie, po co stworzono ten produkt? Niestety nie dotarłem do odpowiednich informacji temporalnych, ale wydaje mi się, że spece od marketingu w JB pozazdrościli JD i wypuścili to... coś. Nie jest to smaczne. Dla amatorów Jim Beam'a, jest to pewnego rodzaju porażka. 
2 tygodnie temu w Lidlu był promocja właśnie JB - 1 L kosztował poniżej 60 zł. Grzech nie wziąć. Wziąłem, skonsumowałem tego samego dnia (nie sam - nie jestem spidermanem i nie lubię latać po ścianach). Zawsze chwaliłem ten trunek - stawiałem go na szali z JD. A proporcje "posiadówkowe" zawsze rosną w miarę konsumpcji - dlatego kończyliśmy trunek w stosunku 1/3 - 1/2. Tamten wieczór wspominam pozytywnie, niestety tej puszki nie będę wspominał pozytywnie.
Jeśli już musicie wybierać gotowy drink - polecam Jack'a + Cola. Cola w tamtym drinku jest poprawnej jakości, jest o 3% więcej Jack'a w drinku - i walory smakowe dzięki temu są wyższe.
Jeśli chodzi o JB - to te (bagatela) 3-5% dały by wiele + wykorzystanie receptury Pepsi, która od lat krąży w internetach - nie skazywałaby tego czegoś na taką porażkę.
Gimbaza i tak nie kupi - bo to nie JD.

Pijcie na zdrowie.
Post pisany przy pomocy drinka puszkowanego Jim Beam + Cola - gorąco nie polecam

2 komentarze:

Zuzanna pisze...

w sobote zakochalam sie w jeamie beamie z domowa lemoniada.
akurat z Toba musialam sie tym podzielic :)

Disaster pisze...

Muszę przetestować :D