czwartek, 1 stycznia 2015

Systematyczność a'la New Year

Ile można narzekać. Nie piszę - i narzekam, że nie piszę - a kogo to jest wina - o ile można to rozpatrywać w kontekście winy? 

Moja, żesz jego mać. Tylko moja. Wszystko jest. Aplikacja na tel - jest. Przypomnienia - są. Zapisywanie przemyśleń - jest. I wielki chuj z tego. Oczywiście w tym momencie mogę się tłumaczyć sam sobie. Wielkie zmiany w życiu, załamanie nerwowe, walka z żydożercami, dla których Pan Naszej kultury nie był żydem. A był i nic tego nie zmieni. Jezus sam w sobie nie był w miligramie podobny do tego faceta, który pojawia się na reprodukcjach z wizji św. Faustyny. Ba... to nawet nie ona tak go przedstawiała. Ale rzecz jasna - jej pierwsza wizualizacja nie pasowała do marki, więc wymyślono / ogładzono bokserski podbródek itd. na potrzeby korpo. Ale sama twarz nie powie nam tego czy był żydem, czy nie - polecam odpowiednią lekturę.

Wtrącenia - maskara, badziew mojego braku profesjonalizmu. 

Czy się wytłumaczyć... może będzie lżej, a może jeszcze gorzej. Cały czas zastanawiam się nad publikacją tegoż słodkiego blogaska szerzej. Ale najpierw chyba trzeba doprowadzić go do jakiejś formy. Właśnie - jakiejś.

Pomysły są na wpisy oprócz whisky - który jeszcze żaden nie wyszedł, na tutoriale sem&seo, DTP, PS. Się zobaczy. Teraz ok godziny 6.30 - 7.15 i 15.30 - 17.00 mam trochę czasu na myślenie. Ale niedługo dzięki drugiej połówce (nie połówce o gorzkim, choć wspaniałym smaku dębiny - a o sensie mego jestestwa) będę miał kolejną możliwość na oddanie się sile słowa pisanego. 

Dziś obchodzimy w Naszym kraju Happy New Year. Z Polsatem bawiło się 4 000 000 ludzi przed telewizorami - co dało im pierwsze miejsce w rankingu "oglądaczy" 23,8% (czy coś takiego - dane z wydarzeń), zaraz za słoneczną telewizją uplasowała się TVP2 z transmisją z Wrocławia z 4 230 000 miłymi ludźmi przed ich płaskimi, wątpliwej jakości telewizorami co dało im 23 punkty procentowe (źródło - Wiadomości i Wydarzenia). Tak się złożyło, że co telewizja - to ma swoja wyniki, zapewne przy takich rozbieżnościach musieli maczać paluszki mega sprawnie liczący z PKW. Zapewne za 2 lata uzyskamy prawidłowe wyniki. Ale wychodzi na to, że matematyka to kłamliwa judaistyczna nauka, którą powinniśmy odtrącić wraz z Holocaustem. Ale nie o tym. Ten rok musi być lepszy - bo sobie nie wyobrażam, żeby był tak chujowy jak końcowka poprzedniego. Jest to jeden z powodów mojego nie pisania. Nawiasem mówiąc - szczęśliwego nowego roku.

Żydożercy - skąd to? Dlaczego? W godzinach  6.30 - 7.15 i 15.30 - 17.00 mam trochę czasu dla siebie. Zamiast patrzeć na zmieniające się pejzaże - postanowiłem (dzięki natchnieniu połóweczki) zrobić coś tylko dla siebie. Po rzucie kostką rubika wypadło na audiobooki. Z szafy wyjąłem zakurzonego ipoda - którego połóweczka wygrała w 2008 roku - wersja shuffle (nigdy nie byłem do niej przekonany, aż do teraz - pokochałem 1 gigowy sprzęcik i nie wyobrażam sobie nic innego). Żaden smarfon / smartphone - nie odda tego oldschool'u + jakość dźwięku jest git - jak na moje niemelomańskie ucho. Szukałem, czytałem zapowiedzi. Nic mnie nie skusiło. Ale z braku większej wiedzy traf padł na Pana Zbigniewa Miłoszewskiego.

Pierwszy raz poczułem się jak bym wygrał w totolotka. W sumie drugi - pierwszy był jak rozkochałem w sobie pewną czytelniczkę tego bloga - zwaną dalej połóweczką. Pan Miłoszewski, któremu wtórował Pan Robert Jarociński, są dla mnie mistrzami świata. Robert Jarociński (pomijam formę grzecznościową, ze względów stylistycznych) - aktor, lektor - ryje czerep. Tak zajebiście zagranej roli narratora nie słyszałem. Gej - cieniutki głosik, this number is currently unavailable - jak bym słyszał automat. Kryminał - warszawski kryminał - Miłoszewski ma niesamowitą fantazję. Mój sceptycyzm minął po 4 minutach od rozpoczęcia przygody z Uwikłaniem, później tylko szukałem wolnej chwili na odsłuch. Z Uwikłaniem uwinąłem się w 7 dni - przy wielu obowiązkach (o tym później). Potem Ziarno prawdy, które kończę (wszystko kupione - legal). A tutaj szok i wkurwienie. Sandomierz. Pierwsza myśl - jak ten biedny Teodor Szacki będzie robił to samo co w Warszawie. Z ojcem Don Mateo? Masakra. Co to kurwa - Złotopolscy? Ale moje wkurwienie było idealnym odwzorowaniem wkurwienia głównego bohatera z Uwikłania (Tak - to trylogia - Ziarno prawdy - chronologicznie jest drugie). Idąc tym tropem, czujemy (nie wczuwamy - a czujemy) podobną emocję co główny bohater i to jest coś z czym mogę się zgodzić. Takiego zabiegu socjotechnicznego w życiu bym się nie spodziewał. Majstersztyk. Panowie "szapo bas"! Polecam. 
Wyobrażam sobie jak idę obok PKiN i Panienka z Eski pyta - czego słuchasz? Ja na to - Ziarno prawdy Zbigniewa Miłoszewskiego.
PE: Ale co to? - wycedziła z miną srającego kota na pustyni
J: Taki polski Harry Potter z elementami Mein Kampf kretynko.
(Oczywiście nic z fantasy nie ma to wspólnego - ale trzeba się przygotować na każdą okoliczność polskich kanałów muzycznych - mądry Polak przed szkodą)

Nawiązując do żydożerców - nie będę spoilerował powieści Pana Zbigniewa Miłoszewskiego - ale to dość częste określenie w sandomierskiem światku. Określa ono strach polskiej "jenteligencji" - Cyt. "Jak każdy wykształcony Polak boisz się przylepienia łatki antysemity". Ja nie będę nikogo oczerniał. Nadaję tylko pseudonim artystyczny, który nawiązuje do prywatnych rozmów i postaci literackich. Sądzę, że przepis artykułu 212 Kodeksu Karnego z 1997 roku z późniejszymi zmianami nie dotknie mnie nigdy za taką interpretację. Ale kto wie. Wszystko przede mną. Polecam kontratyp z 213.

O żydożercach później. Jutro, za tydzień, za pół roku. Kto to wie.

Kończąc. Mountain Dew początkowo powstał z myślą o melted whisky. Podobno drink z tym napojem jest intrygujący, z lekką nutką dekadencji. Ja jestem pod wrażeniem Dr Pepper i whisky - w proporcjach 4:1. Jeśli ktoś pija whisky z Colą - polecam taką zmianę. Gdzie kupić? Biedronka.

Jedno jest pewne - w sprawie "włączania niskich cen" nie zabiorę głosu.

Pijcie, na zdrowie.

0 komentarze: