niedziela, 7 września 2014

Prolog

Facebook - dzień boży 3.09.2014 godz. 22.19

"Oglądając" Facebooka - nie namiętnie - wnioski same się rzucają człowiekowi w ryj... Twarz = face, więc nie można tutaj mówić o twarzy. Maszynka zacna - do wrzucania swojego grzyba, wylewania na siebie wody i mylenie "splasha" z Ice Bucket Czelendż czy innego ustrojstwa. To wszystko fajne. Ale kurwa życie nie jest takie fajne.

Jak już człowiek na trzeźwo dochodzi do takich wniosków, to nie jest dobrze.

Najgorsze jest to, że idiociejemy. Najbardziej widzę to po sobie. Jak można zamówić 4 zegary - i nie zauważyć wielkiego czerwonego napisu - TOWAR WYBRAKOWANY. Przepracowanie - może, brak mózgu - na pewno!

To, że mnie cieszą tylko faile i jakoś tylko to w internetach mi się nie nudzi - też świadczy o poziomie degradacji i uwstecznienia. 
Ale nie o tym i nie tutaj. 
Nie piszę na ścianie twarzy, bo nie. 

Ciekawostki z internetów...
Jako, że człowiek od wszystkiego musi być do niczego (przeróbka powiedzenia don Padre w kwestii opon wielosezonowych) człowieka cieszą spokojne i w miare egzotyczne miejsca w internetach. Stwierdzam... że dla większości ludzi, z którymi obcuję taką witryną/stroną (nie - wyszukiwarką, taką do szukania) jest adres google.com (bardziej znany pod domeną google.pl). Tak niestety jest i dalsze dywagacje nie mają sensu.
Ale jako sympatyk/może i fan tejże korporacji (znam 60% usług, korzystam z 43% - wg testu na partnersach e.g. forum dot. kodowania na androida, keep - polecam) google zaskoczyło mnie pozytywnie. Nie jak wtedy, kiedy wszystkie komentarze na YT (tak komentuje na YT).
Do rzeczy - po wymianie słuchawki z nadgryzionego jabłka, wróciłem do poczciwego androida. Dla fanów fonów to wręcz grzech - jednakże nigdy nie otrzymuję odpowiedzi na pytanie - co ten fon Ci daje. koniec dygresji. Otóż mój androidek mnie zaskoczył, dużo się zmieniło od wersji 2.2 - 2.3, minęło też wiele lat, więc jakiś tam wyścig musi trwać. Ale... no właśnie. po powrocie z urlopiku (jakże wspaniałego i zacnego) andoidek zapytał mnie czy chcę zobaczyć coś fajnego. Oczywiście, tak tak... pomyślałem. Ten poprosił mnie - otwórz pc i sam zobacz. Ale gdzie pomyślałem... niewiele myśląc - włączyłem... logowanie... hasło... chrome... i co dalej... google.com...nie to... dobra jestem przecież już na tyle zidiociały... wyluzuję przy filmikach gdzie rusek ubrany za spongboba napierdala innego kolesia. A tutaj niespodzianka. Ikonka dzwoneczka w rogu bije niczym moje serce z rana przed wzięciem tabletek (a mam tylko 27 lat, eh...) Klik na dzwoneczek. A tutaj niezła ikonografika - moja fota w tle z łajbą w tle - tytuł wzięty z podpisu pod fotką udostępnionej tylko ukochanej... ale to nie wszystko... fajny flashik pokazujący trasę z/do... i strzałeczka w prawo. Wow strzałeczka. Kilk... kolaż z fotek - podpis dzień pierwszy. zaznaczone miejsca... podłączenie do street view. itd. Dzień ostani - rozczulający... moja ukochana i ja. Skąd on wiedział... pomyślicie. A no wiedział, bo chcę żeby wiedział. Bo kochani używający gmaila... boją siępolityki prywatności... bo rząd amerykański. Pozdrwiam użytkowników yahoo. W US&A nie byłem, a będę.... (e wielokropki, oduczę się ich). Ale pozdrawiam użytkoników naszej rodzimej poczty gdzie wystrczy wniosek!!! tylko jeden mały wnioseczek, żeby sąd umożliwił nam dostęp do poczty osoby trzeciej brawo - pozdrawiam użytkowników o2 itd. A ja Barackowi nic nie zrobiłem, a że jestem dla niego ziarenkiem piasku na pustyni w Iraku... to o tyle się nie muszę martwić. Tyle na temat łączenia kont - no i może mała reklama to złe słowo - bo ja nie mam interesu w reklamowaniu. Więc co - sugestia... dla tych... dla których chcą zrobić coś fajnego w prosty sposób... nawet z grzybem - bo grzyb k/Starogardu jest najlepszy. Wejdźcie na google+. To i tak padnie, ale mam nadzieje, że zostawią parę narzędzi. 

Ja się tam przeniosę - tylko dla potomności - bo niebieska twarz i jej zaproszenia do gier mogą człowieka wyprowadzić z równowagi. Taak... dzisiaj otrzymałem 142 zaproszenie do gry... nie ważne w jakim okresie czasu / za krótkim żeby to zrozumieć. Ale nie będę oryginalny. Wolę pozostać przy powiadomieniach z działań: żonki, johniego wędrowniczka - dzięki temu mam rocksy do złotego trunku - ach ta żona, bratowej - żeby wiedzieć co tam się dzieje na kwadracie i tyle. Chcę zobaczyć co Łukasz Molo ma w ofercie. Wchodzę - paczam, polecam - bo warto polecić - korzystam, zapraszam na piwo i jadę dalej. A propos - nikt tak landarki nie wypieścił jak on! 
Chcę popaczeć na hejt - wchodzę na profil Grzegorz Dakann Barański - oglądam filmiki - polecam nowy pomysł na game play'e (tak - nie moja wina, że mnie to wciąga - nie jakieś nagie narysowane japonki, a porządny game play okraszony porządnym KURWA). Ale potem wchodzę żeby zerknąć w komentarze - czytam - ty gruba świnio itd. Po chuj... koleś zakładał te internety, nie zidiociał jak ja... szukać potrafi - znajdzie, pozna twarz, a potem co? Oburzenie, że 26 latek przypierdolił gimnazjaliście. 
(dod. sens - będę usuwał granio-zaproszycieli)

Ordynarny się robię. To zaprzestaję. Dlatego profil Dakann już nie śledzony jest przeze mnie (szyk przestawny zastosowany celowo). Tylko subskrypcje na YT - może mały koment i jazda dalej.
Zasłyszane dziś - "Masz jakieś zdjęcia w internetach - hakierzy Ci je ukradno" - moich nie, bo po co. A jeśli nawet - fotki kabelków połączenia - fajne pomysły na nowe grafiki - fotki nienagiej mojej żony - a proszę bardzo. Ale "tzw. chmura" (cyt. TVN / TVP - co to jest tak zwana... - chmura to chmura - ja pierdolę - przepraszam - znowu/znów). Chodziło o iclouda - tylko pytanie - jak leniwym trzeba być - żeby dokupować (nie dokupYwać - do jasnej ...) storage za dolary - żeby tego nie zgrać. Po co robić fotę wypiętej dupy z wątpliwej jakości vaginą? Ech... nie rozumiem.

Wykorzystałem chyba limit słów - wiem, że tylko 1 osoba to sobie przeczyta. Ale chyba kończę z tym gównem, na yt jest ciekawiej. a fotki i tak wysyłam mailowo - bo don i mądre nie posiadają niebieskiej twarzy. Może i dobrze. Przeraziliby się co ich córka "lubi" - ja jestem pozdrawiam
Jeśli jednak, kogoś na tyle nuda zmusi do zaczytania się - śpieszę z wyjaśnieniem. Czas coś zmienić. Za dużo energii człowiek wykorzystuje na rzeczy nieistotne - jak choćby pryncypał. Ale tego się uczę. 
Jednak czas pracować ku czci jego mości dalej. Jak długo - do jutra, potem do piątku. 

A kończąc - człowiek się przenosi z jednej strony pl - na drugą potem na 3... i spotyka człowieka, który mieszkał obok Twojego rodzinnego domu - odległość relatywna, jednakże i ponieważ. I wtedy obcując, pochłaniając kolejną kroplę złotego trunku - człowiek (mua) dochodzi do wniosku - wyleczę się. Można. Nie wszyscy jeszcze zidiocieli! 

At the end - co niektórzy za bardzo są zapatrzeni w ministra Sikorskiego - więc idąc ich tokiem myślenia chcą dorżnąć watahy - wiec wyrzynajcie. Wracam do pracy...

0 komentarze: