poniedziałek, 26 stycznia 2015

Dzień z życia

Kończy się kolejny dzień z życia. Platforma wyprzedza Pisss. SLD rośnie w siłę, a PSL spada. Twojego Ruchu już nie ma. Można by rzec - a nie mówiłem? Niebywałe rzeczy.

Polacy w dość dramatycznym stylu awansowali do ćwierćfinałów w piłkę ręczną wygrywając ze Szwecją 24 do 20. Brawo.

Ja - spóźniłem się dziś do pracy - pojechałem kolejnym pociągiem. I tutaj niespodzianka - byłem 3 w pracy. De facto spóźnienie wyniosło 15 minut. Dobra alternatywa.

W pracy cichuteńko dochodziły dźwięki z playlisty pt. MOTHERFUCKERS. M.in. Dr Dre i Snoop.

Niestety w pewnym momencie przeszedł mnie żydożerczy chłód. Niestety.

Nadal nie stać mnie na "poukładanie" trybu dnia - żeby oprócz pracy w pracy i w pracy w domu zrobić coś pożytecznego / lub relaksującego. Ni chuja nie wiem jak się za to zabrać.

No i to najgorsze uczucie na świecie. Każdy doznał takie uczucie na swój spersonalizowany sposób. Ja je odczułem dzisiaj. Odtrącony.

Bezcenny Z. Miłoszewskiego rozwinął się niesamowicie. Przestaje już wkurwiać lektor. Nie o tym dziś, bo jutro już się nie spóźnię.

Dobranoc.

Pijcie na zdrowie.

0 komentarze: